"Wyjazdowy Dzień Dziecka” – wycieczka krajoznawcza – Ruciane Nida – Mikołajki – Kadzidłowo - Galindia.
1 czerwca 2016 roku wyruszyliśmy na całodzienną wyprawę po Warmii i Mazurach. O godzinie 8.00 spotkaliśmy się z naszymi nauczycielami przed szkołą. Na miejsce przywieźli nas rodzice, gdyż dowóz do szkoły tego dnia był zorganizowany dopiero na godzinę 10.00. Po sprawdzeniu listy obecności mogliśmy zająć miejsca w autobusie turystycznym.
Pierwszą atrakcją wycieczki było Ruciane Nida i port „U Faryja”. Podczas rejsu statkiem pasażerskim „Faryj” po mazurskich akwenach doświadczyliśmy wspaniałych wrażeń. Pierwszym wrażeniem była Śluza Guzianka, pomiędzy jeziorem Bełdany i jeziorem Guzianka Mała. Śluza Guzianka jest bardzo ważnym węzłem komunikacyjnym na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Stanowi wodne połączenie miasta Ruciane - Nida oraz jeziora Nidzkiego z pozostałą częścią szlaku żeglownego. Proces śluzowania trwał kilkanaście minut. Wrota górne zostały otwarte i wpłynęliśmy do komory śluzy. Po zamknięciu wrót górnych został wyrównany poziom wody w komorze (około 2,80 m.) z poziomem jeziora znajdującego się niżej (poprzez wypuszczenie wody z komory). Wówczas zostały otwarte wrota dolne i wypłynęliśmy z komory. Trasa wodnej podróży przebiegała przez zakątki mazurskich jezior, tak, abyśmy mogli podziwiać piękno przyrody. Płynęliśmy po największym jeziorze Polski – Śniardwy. Usłyszeliśmy od przewodnika, że jest ono bardzo niebezpieczne, stwarza zagrożenie w żegludze, gdyż w wielu miejscach płytkie dno jeziora usiane jest głazami narzutowymi, które kryją się tuż pod powierzchnią wody (20 do 30 cm pod lustrem wody). Po dotarciu do Mikołajek mogliśmy przez chwilę zwiedzać miejsca na nabrzeżu. Nieodłącznym elementem pobytu w Mikołajkach był zakup lodów i pamiątek.
Po godzinnym pobycie w Mikołajkach pojechaliśmy do Kadzidłowa do Parku Dzikich Zwierząt im. Prof. Benedykta Dybowskiego, zlokalizowanego na terenie Puszczy Piskiej. Na miejscu spotkaliśmy się z przewodnikiem, który wyjaśnił zasady poruszania się wśród dzikich zwierząt zamieszkujących teren parku. Rozpoczęliśmy wędrówkę po parku, pokonując wysokie drewniane przejścia. Nie wszystkim uczestnikom było łatwo, ale wszyscy przechodzili dzielnie. „Drabiny” nie były więc żadną przeszkodą w naszej wędrówce. W parku dzikich zwierząt widzieliśmy: sowy, łosie, bociany, orły, żurawie, dziki i małego łosia – sierotę, który stracił mamę w wypadku samochodowym. Mogliśmy głaskać osły, daniele i kozy co wywołało falę radości i lekkiego przestrachu wśród najmłodszych uczestników wycieczki. Okazało się, że najodważniejsi w szkole nie są tacy odważni wśród dzikich zwierząt. Niestety nie odwiedziliśmy wilków, ponieważ niedawno urodziły się małe wilczki i nie można im było przeszkadzać. Po obejściu parku zrobiono przerwę na zakup pamiątek. Po krótkim odpoczynku i posiłku, który otrzymaliśmy od opiekunów wycieczki pojechaliśmy do Galindii. Galindia jest to rodzaj ośrodka turystycznego, którego koncepcja nawiązuje do tradycji plemienia Galindów zamieszkujących od V wieku p.n.e. do XII wieku obszar Wielkich Jezior Mazurskich. Napadanie na gości zmierzających do osady Galindów stało się już tradycją, a dla nas największą atrakcją wycieczki. Zostaliśmy oprowadzeni po osadzie przez przewodnika, przebranego w kostium nawiązujący do stroju sprzed setek lat. Razem z nim towarzyszył nam orszak wybrany przez Woja, składający się z uczestników naszej wycieczki. Dzięki swym opowieściom o życiu, rytuałach i obrzędach Galindów, opiekun wprowadził nas w odpowiedni nastrój. Ogromne wrażenie wywarła na nas próba spalenia ofiary na stosie, bursztynowa komnata, będąca zbiorem pięknych wyrobów oraz nietypowe rzeźby i budowle Galindów. Zmęczeni, ale zadowoleni wsiedliśmy do autobusu, by wrócić do domów. Nasze całodzienne zapasy żywnościowe znacznie się skurczyły, ale zapasy u opiekunów były jeszcze obfite. Mogliśmy więc po raz kolejny skorzystać z posiłku. Były też słodycze.
Kiedy autokar zatrzymał się w Rozogach myśleliśmy, że czeka nas jeszcze jakaś atrakcja. Nie pomyliliśmy się. Opiekunowie dla wszystkich uczestników wycieczki przynieśli lody. Po tej ostatniej atrakcji wycieczka pomyślnie dobiegła końca. Nam pozostały niezapomniane wrażenia oraz motywacja do oszczędzania, aby zorganizować kolejną, może dłuższą wyprawę po naszym pięknym kraju.
Przez całą wycieczkę dopisywała nam piękna słoneczna pogoda. Deszcz zaczął padać, kiedy wsiedliśmy do autokaru w powrotną drogę.
Dziękujemy naszym rodzicom i nauczycielom: pani Alinie Zyra, pani Ewie Orzoł, pani Justynie Kacprzak, pani Barbarze Milewskiej, pani Wiesławie Piórkowskiej za niezapomniane wrażenia, które przeżyliśmy z okazji Dnia Dziecka. Takie dni mogą być częściej.